Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 088.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Biskup się wstrząsnął.
— Odmawiacie mi sprawiedliwości? — spytał. — Dobrze! domierzę ją sobie sam, albo kto inny!
Powiedziawszy to, zwrócił się i niepozdrowiwszy księcia, pospieszył do dworu, który nań czekał. Pominął Toporczyków nie spójrzawszy na nich. Żywo dosiadł konia, dał mu ostrogę i do wrót puścił się czwałem...
Za nim z przedsienia ozwały się śmiechy.
Powróciwszy do dworca swego, Biskup natychmiast radę ściągnął, ludziom swym kazał się zbierać, chciał na Balice iść, lecz przekonał się wprędce, że sprawa trudniejszą będzie, niż się spodziewał. Zaniechał więc ją na pozór, lub raczej odłożył.
Między Wawelem a Biskupem stosunki zostały zerwane.
Wpadł Biskup na tę myśl, aby sobie ziemian krakowskich starać pozyskać — zapóźno. Chciał ich mieć przeciwko Toporczykom i księciu. Pamiętał o tem, ile razy rycerstwo krakowskie wyganiało panów swych, poparte przez Pasterzy, a nowych na stolicę wprowadzało.. Działo się tak za Kazimierza i Leszka.
Lecz do Pawła ludzie przystać nie mogli, nie miał po sobie ani cnoty, ni powagi poprzedników.
Poznawano go coraz lepiej, ci co mu się kar-