Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 012.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wy przeciwko niemu byliście i jesteście, myśmy mu służyli, a teraz mścić się też gotowi. — Nam innego pana potrzeba.
Słysząc to Biskup wszedł powoli do komory.
— Prawdę mówicie? zapytał.
— Na krzyżu i ewangelii gotowiśmy ją poprzysiądz — zawołał Żegota, napróżno się oglądając czy krzyża albo księgi nie zobaczy... Ale tych u Biskupa nigdy nie było.
Słuchał ks. Paweł zdumiony nieco, twarz mu się zwolna wyjaśniała, Żegota mówił gorąco.
— Przebaczcie nam cośmy zawinili, teraz my wam do pomsty służyć jesteśmy gotowi. Wynieśliśmy się z bratem na Szlązko, do księcia Władysława Opolskiego. Przyjął nas. Z majętności w Krakowskiem i Sandomierskiem wyprzedaliśmy się, chociaż tam ród nasz i przyjaciół a powinowatych mamy. — Na Szlązku przez nas, sprzymierzeńców znajdziecie przeciw Bolesławowi i Leszkowi.
Słuchał Biskup i rozpatrywał się w nich obu. Oba oni, śmiało patrząc nań, odzywali się jeden coraz goręcej, drugi potakując mu we wszystkiem. O zdradę posądzać ich nie było sposobu.
— Chce się, M. Wasza, pomścić za więzienie — ciągnął dalej Żegota — my także. Mało tego! my za wygnanie pomsty szukamy, musieliśmy iść na nie, od starego gniazda naszego. Mówią ludzie, szliście po dobrej woli, nikt nie