Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 068.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miano go przyjąć jak dawniej, i spokój mu zaręczano.
— Kapituła, duchowieństwo wasze — mówił ks. Szczepan — ręczyło, iż Wasza Miłość zajmiecie się owieczkami swemi, księciu więcej żadnych przeszkód nie czyniąc.
Ks. Paweł wykrzywił się dziwnie, i szepnął po chwili.
— Są może ludzie co zapominają, co raz znienawidziwszy kogo, pokochać go potem mogą — mnie tej cnoty nie dano!
Skończyła się na tem rozmowa.
Wcale innego przekonania musiano być w Krakowie i Sieradziu. Książe Bolesław pewien był, że Biskup złamany i upokorzony, nadal się zachowa spokojnie.
Przebaczono mu wspaniałomyślnie, choć dowody spisku i zdrady aż nadto jawne były.
Leszek mniej wierzył w tę skruchę, tak jak ze zgody z żoną nie wiele się spodziewał.
Coraz wybitniej objawiał się charakter następcy Bolesława Wstydliwego, który wojną tylko zajęty był, a zresztą na wszystko w świecie obojętny. Najwyższe jego szczęście było w polu trwać, w obozie, pogonią chodzić za Litwą, w bitwie się z nią zajadłej ucierać i walczyć jak prosty żołnierz.
Księżna Gryfina po powrocie do Sieradzia napróżno usiłowała go zjednać sobie. Nie obchodził się z nią surowo, lecz pozostał jak był obojętnym.