Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



V.



Upłynęło lat kilka.
Wieczorem wszystkie dzwony Krakowa odezwały się jękiem żałobnym. Ludzie wychodzili z domostw zdumieni i pytali się nawzajem — co się stało?
Jeden po drugim coraz dalsze poruszały się boleściwemi głosy zawodząc — i miasto napełniały trwogą.
Ci co legli spać zawczasu, zrywali się z pościeli, którzy na spoczynek iść mieli, w koszulach wybiegali do drzwi.
Rynek się napełniał.
Spoglądano ku Wawelowi, zkąd pierwsze dzwony zabrzmiały.
Teraz i u Św. Jędrzeja, i u Panny Maryi, u Dominikanów, Franciszkanów, na Skałce, po