Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 195.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



X.



Straszna była zamieć zimowa. Wiatr szalał niosąc z sobą chmury śnieżnych białych płatków.
Nad Prądnikiem na Skale zakonnice w chórze odmawiały modlitwy, gdy w chwili małej uciszenia, zdało im się iż usłyszały głos błagający i wołanie boleściwe.
Żadna z nich powiedzieć nie mogła zkąd przerażający ten głos cierpienia dolatywał.
Przyniosła go burza, powietrze niem jęknęło — wyszedł z pod ziemi? był jakby wołaniem grobowem duszy w czyścu udręczonej, czy zwodliwym krzykiem ptaka, co ludzką boleść przedrzeźnia?
Przełożona, której uszu doszedł, po skończonych modlitwach, „Anioł Pański“ za w czyścu cierpiących odmówić kazała.