Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 036.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tomko niżej spuścił głowę i mruczał dalej.
— Odtąd myślałem tylko sam nie wiem dla czego, o prawdzie, wszystkich się pytałem, co to prawda? a od nikogo o tem dostatecznie dowiedzieć się nie mogłem. Różnie różni tłumaczyli, odpowiadali, a ze wszystkiego widać, że to jest jeszcze głęboką tajemnicą. Nikt dotąd niewie dobrze co to jest prawda?
— Jakto niewie? oburzył się ojciec. Szymon to waść bardzo dobrze wytłumaczył, czegóż u diaska chcesz jeszcze?
— Ale to ojcze dobrodzieju, ja już podrósłszy od żelaznej i słomianej do duchownej prawdy przyszedłem i o nią się chciałbym dopytać. Ale i ta dla mnie żelazna.
— I prawisz o nich jak o żelaznym wilku, gderał ojciec miotając się, czyś się waść blekotu objadł? czy sfiksował?
— Postanowiłem życie moje poświęcić poszukiwaniu prawdy.
— Dalipan oszalał, oszalał! Nauka przewróciła mu głowę! Co mi prawi o prawdzie! Alboż to niewiesz trutniu jakiś, że prawdą jest — wszystko co prawda.....
Tu stary zaciął się i splunął.
— Że prawdą jest wszystko co prawdziwe, co nie fałsz, co.....
— Co nas uczy wiara, co nam mówi serce! dodała matka ratując Jegomości który się jak wróbel w siatce targał.
— O tóż to! tak miałem mówić, podchwycił Bartło-