Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 054.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gmachy. Dawne wiary były przygotowaniem do jedynej do prawdziwie boskiej, moje dziecko, w której mieliśmy się szczęście narodzić. Świat więc nie był bez prawdy; on jej oczekiwał, przeczuwał ją, gotował się na jej przyjęcie. Dziś zaś już zewnątrz wiary niema, nie może być prawdy. Czegóż chcesz i pożądać możesz więcej nad to, co ona dać ci może?
— Prawdy całej, wielkiej, jasnej, ogólnej, jedynej, zawołał Tomko, któraby była prawdą dla wszystkich zarówno, wszędzie i zawsze.
— To jest — jeden Bóg tylko! odparł ks. Sycyna spokojnie.
Zamilkły; za chwilę German poprawując peruki i naśladując głos Tomka, który milczał zamyślony, dorzucił:
— Powiedz nam ojcze wielebny, co jest prawdą prawd wedle wiary?
Ksiądz kanonik ruszył ramionami.
— Zaiste, rzekł, osobliwsze pytanie, które tylko wielkiemu głupcowi przebaczonem być może, dziecko moje. Za takiego cię mając w tej chwili, lituję się nad dawnym uczniem , którego mam za mente captum i odpowiadam: Prawdą jest Duch.
Duch jest; ciało stworzone z niczego tchnieniem Bożem, tchnieniem ducha, zdaje się być.
Bóg jest czystym duchem, i wszelka prawda jest czysto duchowną. Wszelka materja znikomością jest, fałszem, niczem. —
Ciało: to szatan, to złość, to niedoskonałość, zgnilizna