się Iwo, gdy go ujrzał z powrotem wchodzącego do izby.
Gdy nań oczy obrócił zaledwie poznał w nim, widzianego przed chwilą. Waligóra zmuszony do podróży, musiał zmienić odzież, przywdziać zbroję dawno już nienoszoną, i jakby po latach wielu zadomowienia znowu do młodszych, zabytych obyczajów powrócić...
Lecz jakże Iwonowi nawykłemu do nowych rycerskich zbroi, oręża i stroju wydał się dzikim i dziwnym... Wszystko co na sobie miał niezgrabne, ciężkie, miało cechę prastarą, i w oczach ludzi na dworze Leszka i innych książąt czyniłoby śmiesznym Mszczuja...
Skórzany pancerz z zardzewiałemi łuskami, chodaki grube powiązane powrozami prostemi, odzież ze skór wyprawnych w domu, sukno z krosien własnych niebarwione, — kołpak który w ręku trzymał z obręczami żelaznemi. — Biskupowi nawykłemu do rycerstwa włoskiego, do dworaków Cesarskich, do świetnych strojów ślązkich panów — wydawały się niegodnemi potomka Odrowążów.
— Najmilszy bracie, — zawołał widząc wchodzącego — Bóg widzi że do sukni i marnego przepychu nie przywiązuję wagi, która grzechemby była, — lecz, nie potrzeba byś oczy ludzkie zbyt ściągał na siebie, a w tem ubraniu i uzbrojeniu... głupi palcami wytykać i śmiać się z ciebie będą.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom I.djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.