Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom I.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

schronienie pana, izba w której tylko pożądanych a poufałych przyjmował gości. — Z niej naturę i charakter księcia poznać mógł każdy łatwo... Ścian prawie w niej widać nie było tak zawieszono ją całą rozmaitego rodzaju bronią myśliwską i rycerską, w której Leszek się kochał.
Był w tem ład pewien i zamiłowanie widoczne... Szeregiem stały zbroje lżejsze i cięższe, wschodnie i włoskie, niemieckie i starodawne z blach i naszywanych łusk składane. Rzędami stały hełmy od dawnych ciężkich i mniej kształtnych, do tych które teraz zdobiono rogami, skrzydły i postaciami zwierząt złoconemi i malowanemi...
Świeciły pasy rycerskie drogiemi kamieniami i emalią, wisiały przy nich miecze, mieczyki, puginały, noże myśliwskie; dalej oszczepy kute, włócznie, siekierki bojowe, buzdygany z przywieszonemi na łańcuchach kulami, najeżonemi ostremi strzały, łuki sadzone, kołczany, tarcze...
Cała jedna połać świeciła większemi i mniejszemi szczytami, z wizerunkami lwów, orłów, gryfów, a w pośrodku na jednej misternie wyrzeźbiony i pomalowany był rycerz jadący konno, który niedźwiedzia rzucającego się nań oszczepem uderza. Taki sam wizerunek jak na tej tarczy chciał Leszek mieć na swej książęcej pieczęci...
Podłoga pańskiej komory cała była grubo wysłana skórami zwierząt, ubitych ręką pana.