Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom I.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

nowatemu życzył dobrze, i kto wie jakie roił w przyszłości odmiany. Poszlakować go było trudno, zawierzyć mu niebezpiecznie.
Pod samym bokiem Biskupa miał Wojewoda syna mistrza Andrzeja kanonikiem. Temu już zawczasu infułę krakowską przeznaczono, a choć uczony i pobożny mąż nie rad był może przeciw Pasterzowi swemu występować, choć z pokorą był dla niego, — nie mógł i ten o swoich zapomnieć, a wpływom ojca i brata się opierać.
Wojewoda Marek, jakeśmy widzieli, wzywany był do rady, Iwo przy nim mówił otwarcie o Światopełku, za którego on ujmować się nie myślał, — lecz w sercu co się działo, Bóg jeden wiedział a Biskup zgadywał.
Musiał się więc mieć na baczności, jeźli nie dla siebie, to dla pana swego, któremu groziły niechęci skryte i przywiązanie kłamane.
Zjawienie się Waligóry w Krakowie, zaniepokoiło Jaksów.
Wiedziano że baczny a rozumny Biskup napróżno nic nie czynił i brata potrzebować musiał, gdy go tu ściągnął. Obawiano się też aby mu jakiego znacznego przy księciu nie powierzono urzędu, przez który wpływ Odrowążów wzmógłby się jeszcze.
Lecz nie słychać było aby Waligóra stawił się na dworze pańskim, spostrzegano tylko że ludzi ściągał, czeladź zbierał, i na dobre się tu roz-