regryn z Weissenburga, który najulubieńszym był jemu, i całe miał zaufanie.
Niemiec to był, z powołania rycerz, człowiek spokojny mimo to jak każdy mężnego umysłu mąż, łagodny na pozór i poważny wielce... Ten już się był długim pobytem na dworze ślązkim i języka miejscowego nauczył, tak że się nim mógł rozmówić. Mszczuj zaś miał mocne postanowienie Niemców nie rozumieć i zmusić ich aby z nim rozmawiali jego językiem.
Peregryn przybrał się był widać na przyjęcie posła dosyć dostatnio i pięknie, łańcuch miał na szyi, miecz u pasa, a hełm za nim niosło pacholę. Prawie tak silny i wyrosły jak Waligóra, nie ustępował mu piękną postawą i szlachetnym jej wyrazem. Z tych Niemców co na dworze Henrykowym bawili, znośniejszego trudno zaprawdę znaleść było.
Mszczuj choć go nie znał z twarzy, słyszał o nim wiele, bo to był nieodstępny sługa, albo raczej przyjaciel księcia Henryka.
Mimo rycerskiej postawy Peregryna, charakter dworu ślązkiego odbił się na nim. Mały krzyżyk z pod łańcucha jego wyglądał, suknie były barwy ciemnej, krojem jakimś zakonne przypominającym.
Wczorajsi urzędnicy musieli mu opowiadać że Mszczuj niemieckiej mowy rozumieć nie chciał, zbliżył się więc doń Peregryn, w imieniu księcia witając go łamaną ale polską mową.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom II.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.