Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom III.djvu/041

Ta strona została uwierzytelniona.

jakby się zlękły w istocie by przylgnąwszy do nich nie zdradziły...
Nazajutrz Dzierla przyniosła pozdrowienia, w kilka dni znowu obiecała niemców przyprowadzić, uśpić starą prządkę dozorczynię, lecz strach znowu był wielki... a skończyło się na tem, że stara na swem postawiła i niemcy przyszli znowu.
Gero usiadłszy bliżej na ławie, na żądanie Dzierli zaśpiewał półgłosem niemiecką pieśń, którą ona słyszała go często powtarzającego

Du bist min, ich bin din:
des solt du gewis sin.
Du bist bes’lozzen
in minem Herzen;
verloren ist daz Sluzzelin:
du muost immer darinne sin.

Pieśń to była pobożna, lecz któż wie czy Gero nie zmienił jej znaczenia?
Dziewczęta słuchały pilno, smutno, i płakać się im chciało, że jej nie zrozumiały.
Nazajutrz Dzierla musiała im po swojemu ją tłumaczyć.

Tyś jest moją, jam jest twój,
Bądźże tego pewna.
W sercu mojem tyś zamknięta,
Klucz od niego zginął.
Musisz już w nim zostać!

Halki nuciły po swojemu piosenkę podobną...