Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom III.djvu/057

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wracaj z Bogiem — odparł Waligóra.
— Sam? oczówbym nie śmiał pokazać...
Naostatek jednego dnia Waligóra się zżymnął..., i gdy Kumkodesz go spytał, odparł.
— Pojadę jutro! ale wrócę natychmiast, bom tam piąte koło do wozu...
Kumkodesz chciał go w rękę pocałować...
— Miłościwy panie — zawołał, — piąte koło zapaśne, więcej znaczy jak wszystkie cztery... kiedy się stare ułamie!
I Waligóra wyjechał do Krakowa...