Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom III.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

Tuż na wale wznosił się ostrokół zamkowy... Jakby dróżynę krwi idącą widać było ku niemu, knechty z pochodniami podbiegli i jeden z nich krzyknął...
Za ostrokołem na wale leżał Gero okrwawiony, bez duszy... Stryj rzucił się ku niemu z okrzykiem rozpaczliwym. Pachołkowie natychmiast przebrali się przez częstokół i zbliżyli do leżącego — który dyszał jeszcze. Nadzieja ocalenia życia straconą niebyła.
Mszczuj w swej izbie na posłanie padłszy, przy którym miecz okrwawiony postawił, leżał ujęty snem głębokim.