Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom III.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.


W obozie tych dni coraz było weselej. Jak biały dzień już około szynków ludzie gromadami stali, ten i ów podśpiewywał... Po namiotach kosterstwo szło w parze z kubkami... Piszczałki, kobzy i różne brzękadła odzywały się ze wszech stron głosy niezgodnemi...
Pomimo starań tych co nad obozem zwierzchność mieli, ludzi rozkiełzanych trudno było już powściągnąć. Leszek gdy się przed nim skarżono, folgować kazał mówiąc — Niechaj się zabawią!
Zabawiali się więc, niekoniecznie niewinnie, bo w okolicznych wioskach kościelnych skarżono się na gwałty nocne i różną rozpustę. Winnego dojść w tym tłumie, prawie niesposób było...
Rycerstwo niemniej od innych dokazywało, a wśród Leszkowego Jaszko przewodził. Namiot