Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom III.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

jak trzodę, odzierano i sadzano do ciemnic. Z niewoli można się było wyzwolić groszem...
Rzemiosło to zwało się szlachetnem i rycerskiem. Niekiedy sposobnego czasu, przy większych siłach puszczano się dalej na łowy. Lambach był takim burgiem obronnym, obwarowanym i panował nad kawałkiem saskiego kraju nad granicą, aż po promień drugiego zamku, w którym zasiadał inny rycerz drapieżny.
Podwójnym obwiedziony murem, z wyniesionem w drugiem podwórcu wysoko dominium, krągłą wieżycą — z małemi bastyonikami po rogach, z przekopem i mostem od strony lądu, uchodził za niezdobyty...
Lecz świetne jego czasy gdy żył stary Henno już były minęły... Raniony w czasie jakiegoś napadu, rycerz ów po kilku miesiącach próżnych leków, zmarł zostawując wdowę i jednego niedorosłego syna. Chcieli się dlań znaleść opiekunowie, ale Greta równie niepodległego jak mąż ducha nikomu do swego zamku przystępu nie dała. Ludzie jej byli wierni.
Została więc sama z dziecięciem, które się wychowywało po rycersku.
Młody dziedzic burgu nauczył się zawczasu konia dosiadać, mieczem i kopią władać, ze psy po lasach się uganiać, w potrzebie stanąć odważnie, bronić się i napadać, kubki wychylać, piosenki śpiewać i wieść życie pańskie.