niestety, wskutek atawizmu, o którego prawach król pruski nie wiedział, rodzili się ludzie mali. Ta namiętność dla wielkoludów wiele kosztowała jegomości króla pruskiego. Król August II za kilkudziesięciu Sasów wyrosłych potężnie dostał naówczas te piękne japońskie porcelanowe naczynia, nad które większych niema w Europie; kąpać się w nich można.
Grenadyerowie sascy spoczywają oddawna przy przodkach swych, a japońska porcelana stoi dotąd w muzeum w Dreznie.
Fredersdorf zaczynał praktykę kupiecką w małem miasteczku w Frankonii i chodził w skórzanym fartuchu, gdy pewnego poranku, zjawili się werbownicy pruscy. Wpadł w oko kapitanowi. Był to sławny ze swych sztuk Schmels, który żadnego dorodnego parobka, ujrzawszy, z rąk nie puścił; zaklął się, że go mieć będzie. Fredersdorfowi, który był natury spokojnej i milczącej, a wcale nie wojowniczej, ani się o karyerze militarnej śniło. Zaproszono go na wieczór pod Złote jabłko, spojono nieboraka i, gdy się ocknął zdala od miejsc rodzinnych, był już odziany w jakiś łachman mundura, a trzech towarzyszów kapitana Schmelsa gotowi byli zeznać pod przysięgą, że zdrów i przytomny na umyśle, do służby się zobowiązał.
Ani młodzieniec, ani rodzice jego, ani żadna siła w świecie nie była w stanie wyrwać go z rąk werbowników. Musiał się poddać przeznaczeniu! ale, gdy go do Berlina przywieziono, a zaczęto uczyć mustry za pomocą kija, gdyż naówczas metoda ta pedagogiczna była w powszechnem używaniu, okazało się, że nawet wszechmogący kij ducha w nim i zręczności potrzebnej grenadjerowi pierwszego szeregu wyrobić nie mógł. Kapitan Schmels, który tylko na rozmiary zważał, odebrał gorzką reprymandę. Raz jednak nabytego Fredersdorfa nie wypuszczono i, starając się go zużytkować, kazano mu uczyć się grać na oboju i na flecie, gdyż do muzyki wielką okazywał skłonność.
Pułk schweryński, do którego muzyki wcielono go, stał załogą w twierdzy kistrzyńskiej, gdy syn królewski Fryderyk, schwytany w chwili zamierzonej ucieczki, osadzony w niej został w więzieniu. Po pierwszych okropnych owych scenach, które dalszy pobyt jego zakrwawiły, młody następca tronu począł się rozrywać ulubioną grą na flecie i książkami. To doń zbliżyło Fredersdorfa: książę go mocno polubił.
W istocie był to człowiek, którego pokochać było można: natura flegmatyczna, spokojna, powolna, rozważna, niełatwo podlegająca wrażeniom, ale uczuciu raz powziętemu wierna niewzruszenie. Jako muzyk flecista odznaczał się wielkim gry wyrazem, jako człowiek miał serce wielkie, do rozmiarów piersi zastosowane. Odosobniony i surowo trzymany Fryderyk w Kistrzynie wyprosił był sobie naówczas do posługi tego łagodnego,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.