Można sobie wystawić przerażenie Augusta, gdy marząc o operze, paląc fajkę, odczytał nagle to pismo okropne, a tak stanowcze podające fakta, cyfry i dowody, iż ich nic zbić nie mogło.
Król pobladł strasznie i natychmiast kazał przywołać Brühla, który się niczego nie domyślał. Była to chwila odpoczynku. Minister, otoczony swoimi, w najlepszym humorze zabawiał się wesoło, gdy paź wpadł, wołając go natychmiast do króla. Brühl najpewniejszy był, iż wojna między Włochami ojca Guariniego i Faustyny wybuchnąć musiała. Ubrał się szybko i zaniesiono go na zamek. Jedno spojrzenie na króla dostatecznem było do przekonania, że coś nieskończenie ważniejszego zajść musiało. Król, nie mówiąc słowa, podał mu suplikę pułkownika. Kto inny uczułby się przybitym, okazał pomieszanie, dał poznać po sobie trwogę. Brühl zawsze był przygotowany do odegrania takiej sceny dramatu życia, jaką okoliczności nakazywały. Nie drgnął jeden muskuł jego twarzy. Spokojnie odczytał do ostatniej litery i, złożywszy papier, schował do kieszeni.
— Najjaśniejszy Panie! — rzekł — wierni służąc Waszej Królewskiej Mości, zasłaniając go piersiami memi, dzień i noc pracując, aby najlżejsza chmurka nie zaćmiła horyzontu, musiałem razem z łaską Waszej Królewskiej Mości zarobić sobie na nienawiść zazdrosnych, występnych, niegodziwych ludzi. Ci nie wahają się nawet potwarzą mnie obrzucać, byle obalić mogli i w oczach Waszej Królewskiej Mości oczernić, aby mi serce jego odebrać. Jest to najnikczemniejsze kłamstwo! ofiaruję się do jutra dostarczyć Waszej Królewskiej Mości dowody najautentyczniejsze, iż wojsko żołd aż do ostatniego miesąca co do grosza odebrało.
Król spojrzał zdumiony i odetchnął.
— Brühl, i to prawda?
— Najjaśniejszy Panie, stawię głowę.
— Więc to nikczemna potwarz?
— Albo formalna warjacja! Nie rozumiem — dodał Brühl. — Zaklinam Waszą Królewską Mość, aby to wieczornego strzelania nie przerywało, ani dobrego humoru: jutro się wszystko wyjaśni!
Skłonił się i wyszedł, ucałowawszy podaną rękę królewska. W przedpokojach podwojono najściślejsze straże, aby się żywa dusza do króla dostać nie mogła. Brühl kazał się nieść do ministerjum wojny. Pracowano tam całą noc, jak? niewiadomo. Dosyć, że z ostatnich miesięcy pokwitowali wszyscy płatnicy pułkowi, jako żołd odebrali. W nocy Hennicke zjawił się u pułkownika, który niespokojny czekał skutku swojej supliki. Otaczała go rodzina, siostry, żona, dzieci w trwodze śmiertelnej.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/061
Ta strona została uwierzytelniona.