Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.

oblicze, żywym rumieńcem oblane a tak dziwnie rozpromienione patrzeć bez uśmiechu politowania i szyderstwa.
Rozmowa i zachwyt zmęczyły wreszcie najjaśniejszego pana który fajkę sobie podać kazał. Siadł w krześle i z oddaniem się tej nowej fantazji dym z niej łapczywie puszczać zaczął. Nie godziło mu się błogiego tego a niewinnego zajęcia przerywać nudziarstwem politycznem. Brühl przystąpił do ucałowania ręki pańskiej i zniknął
W przedpokoju zaleciwszy mocno, aby nikt nie śmiał pokoju najjaśniejszego pana zamącić i aby doń nie dopuszczano nikogo, Brühl pojechał z zamku do hrabiny Moszyńskiej.
Nieubłagane lata. które się tak łaskawie obeszły z samym Brühlem, nieskończenie surowsze były dla pięknych pań, które niegdyś ozdoby saskiego dworu stanowiły. Ale hrabina Moszyńska, mimo dojrzałości, piękną jeszcze była, jak żyjąca dotąd jej matka, która dobrowolnie teraz na stolpeńskim zamku dożywała dni swoich.
Była ona Egerją tego Numy w peruce i gdyby nie owe czasy i nałogi z pod których wpływu i ona oswobodzić się nie mogła, byłaby może łodzią saską pokierowała baczniej i szczęśliwiej, niż ten co stał u jej steru, myśląc tylko o pieniądzach na zbytki i pokrycie przed królem tego, co się działo w kraju.
Około południa już z pałacyku Moszyńskiej minister do domu powracał.
Tu z przepychem królewskim, z usługą strojną i wygalonowaną podawano obiad, który się ciągnął godzin parę. Dnia tego czekały na smakosza sprowadzone z Paryża i Strassburga pasztety, gdyż łakocie zwożono mu z całego świata, a czekolady musiał mieć z Rzymu.
Właśnie wstawano od stołu, przy którym oprócz pięknej jeszcze, majestatycznej hrabiny, królowała też hrabina Sternberg a kilku cudzoziemców zaproszonych dowcipami je zabawiało, gdy żona ministra dała mu znak, że z nim ma coś do pomówienia na osobności.
Stosunek tego małżeństwa zmieniły lata również jak fizjognomje: hrabina przestała okazywać mężowi tej rodzaj wzgardy i lekceważenia, jakim go zrazu od siebie odpychała. Pewien rodzaj rozejmu zawarty został między niemi i żyli na stopie, jeśli nie bardzo czułego małżeństwa, to przynajmniej dobrych i wyrozumiałych na wzajemne słabości przyjaciół. Brühl potrzebny był hrabinie, hrabina niemniej mężowi; zbliżali się więc, oddalali widywali częściej lub rzadziej, ale powierzchownie było to pożycie dwojga małżonków wielkiego świata, takie, jakich naówczas trafiało się tysiące.
<references>