śliwie przebrnął. Mentzel jednak ze swymi żalami i zdradzoną tajemnicą, kapitan Feulner wywieziony, Pepita która go odgadła i zawstydziła, Brühlowa z oczyma czarnemi, jutrzejsze posłuchanie u ministra, uwijały mu się po głowie. Szedł tak ze spuszczonemi oczyma, kierując się machinalnie ku domowi, gdy nagle uczuł się potrąconym.
Naprzeciw niego niosło dwóch w kanarkowych frakach tragarzy lektykę, która go właśnie mijała. Z okna wychyliła się głowa w kilkopiętrowej peruce i okrzyk dał się słyszeć: „Halt! halt!“
Tragarze stanęli. Simonis mimowolnie się zatrzymał przez ciekawość, chociaż ani przypuszczał, ażeby miał być przyczyną zatrzymania lektyki. Wpatrując się dopiero uważniej w towarzyszkę zbyt jaskrawą, białą i różową, aby naturalnymi kolory tak jaśnić mogła, poznał w niej swą towarzyszkę podróży, czułą Doris, która, przybywszy z nim ową budą, w Dreznie dobiła się lektyki... Była nawet bardzo wystrojoną, a na twarzy. o ile róż i bielidło dozwalały, malowała się radość jakaś i rozpromienienie.
Lektyka stała już na miejscu, jak wryta, a panna Doris, wychylona z niej, domagała się gwałtownie od towarzysza podróży aby się do niej przybliżył.
— A! jakżem szczęśliwa, że pana spotykam! Chodź pan... słówko tylko! muszę panu opowiedzieć moją historję. Powiodło mi się nader szczęśliwie. Znalazłam tu przyjaciółkę dawną, od serca, która mi miejsce wyrobiła w teatrze. To kobieta, która co chce, może... Przez nią ja wam nawet dać mogę protekcję.
Tu się uśmiechnęła.
— Tak! tak! Poczciwa Mina mnie przytuliła. Wiecie, kto jest Mina?
— Nie, pani — rzekł Simonis, trochę szczebiotaniem tem onieśmielony i przestraszony — nic nie wiem, kto jest Mina.
— Tak, boście wy tu obcy! Przecież to cały świat wie, że minister oprócz żony, której kochać nie potrzebuje, bo ją tam inni za niego kochają, ma hrabinę Moszyńską w sercu, hrabinę Sternberg w uwielbieniu, dla rozrywki w czarnych godzinach Terenię Albuzzi, a najulubieńszą mu ze wszystkich jest moja Mina, Mina Tennert. Żebyć wiedział pan, jaką kamienicę postawił dla Miny!
Tu nachyliła mu się do ucha:
— Nie bardzo ona mu jest wierną, ale jemu o to nie idzie; chce, gdy się zmęczy, znaleźć twarz wesołą i szczebiotanie miłe. Mina umie doskonale rozerwać, a Mina jest moją przyaciółką od serca. Kochamy się, jak dwie Lesbianki.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.