wie? może im przyjść fantazja i po mnie przysłać, tymczasowo na odwach wsadzić; wolę u siebie nie być.
Masłowski się zmieszał widocznie.
— U mnie taki nieład! rzekł — Fuchsowa właśnie zabrała się szorować i robić porządek.
— Musiała go skończyć — rzekł Blumli — jużcić Polak niegościnnym być nie może. Czyżbyście mnie u siebie przyjąć nie chcieli? Czy się obawiacie?
W dwie draźliwe struny trącił Szwajcar: w gościnność i odwagę. Masłowski aż się rzucił.
— Nie mówcież mi tego! — zawołał. — Idę przodem o dwa kroki, abym Fuchsowej nakazał co rychlej izbę oczyścić. Proszę za mną.
Pobiegł pan Ksawery i pędem skoczył na górę, drzwi znalazł zamknięte i pięściami bić w nie począł. Nierychło jednak Simonis mu otworzył.
— Zamknij się w sypialnym pokoju — krzyknął, pospiesznie go popychając. — Nie mogłem się odczepić od Blumlego który tu idzie. Ruszaj i siedź cicho!
Zaledwie drzwi zamknęły się za kawalerem, który do alkowy umknął, Blumli był na progu.
— Fuchsowa dziś nie robiła porządku, chwała Bogu! — odezwał się Masłowski — zajęta jest Prusakami. Całe miasto o nich gada. W sypialnym pokoju nastawiała mi tylko konewek i balii. Siadajcie!
Masłowski posłał po wino i owoce i siedli, tak gwarząc, a gospodarz z wielką pilnością chodził około drzwi zamkniętych lękając się, aby Blumlemu nie przyszła fantazja zajrzeć do balij i konewek. Jakby naumyślnie, Szwajcar rozwodził się nad niegodziwą zdradą Simonisa, nad podwójną rolą, jaką odgrywał, nad kłopotem, jaki z tego powodu miała stara baronowa. Słowem, nie żałował go wcale, a ukryty w izbie obok wszystkich tych narzekań słuchać musiał.
— A! — zawołał w końcu Blumli — gdyby mi popadł w ręce! Nie zaręczam co bym zrobił... Dla oczyszczenia samego siebie, oddałbym go Brühlowi; przecieżby go nie powiesili, a niechby się raz strachu najadł, drugi raz byłby ostrożniejszy. Hrabina mówiła mi dziś rano, że gdyby wpadł w ręce sprawiedliwości, prosiłaby męża o surowość: jest oburzona.
Wśród tej rozmowy zdawało się Masłowskiemu, jak gdyby okno w alkowie brzęknęło, jakby ruch jakiś dał się w niej słyszeć. Zagadywał, jak mógł, Szwajcara i głuszył go, lecz zbyt
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.