Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

Brühl westchnął, nic nie umiejąc odpowiedzieć na tak zuchwałe żądanie. Nie śmiał też całej prawdy oznajmić królowi, zwykłym będąc do oszczędzania mu zmartwienia i ukrywania jej połowy, ażeby zarazem zmniejszyć winę swoją.
August III kazał sobie podać fajkę, palił ją i wzdychał ciężko. Niekiedy coś do siebie pomrukiwał niezrozumiałego.
Wtem w przedpokoju głośne dało się słyszeć stąpanie. Brühl przestraszony żywo pobiegł ku drzwiom, w których pokazała się chmurna twarz generała Rutowskiego.
— Generale! — szepnął mu — na miłość bożą, nic nie mówcie królowi.
— Ale dosyć już tego! — zawołał stłumionym głosem Rutowski. — Nie pora...
To mówiąc, zlekka odtrącił ministra i żywym krokiem zbliżył się do Augusta III, który go witał uśmiechem. Rutowski był, mimo uszanowania, jakie okazywał Augustowi, dosyć poufale z bratem.
— Najjaśniejszy Panie! — odezwał się — hrabia musiał już choć część złych nowin z Drezna udzielić. Wiadomości są złe, są szkaradne. Prusacy zajęli Drezno; Fryderyk odbił archiwum.
— Wiem — rzekł król — wiem, i zrabowali tego nieszczęśliwego Brühla, wszystkie te śliczności, z których byłem dumny.
— Ale co za zuchwalstwo, targnąć się na królowę! — zawołał Rutowski.
Brühl zapóźno dotknął ręki generała, aby go powstrzymać; może też nicby to nie pomogło. August za głowę, a raczej za perukę chwycił się, obejrzał dokoła i rzucił ku Rutowskiemu.
— Na królowę! — zawołał — jak to być może?
— Królowa osobą swą chciała bronić wnijścia do archiwum. Z rozkazu Fryderyka żołnierze ją porwali i odprowadzili... Śmieli targnąć się na majestat..
Zakrył król oczy i płakać począł; Brühl ukląkł przed nim,
— Najjaśniejszy Panie! pomścimy się tej zniewagi... niech się Wasza Królewska Mość nie gryzie, a szanuje swoje zdrowie...
Rutowski niespokojny przeszedł się krokiem żołnierskiem po pokoju.
— Dla wojska niema żywności! — zawołał — nie starczy nam sił, aby obsadzić przejścia wszystkie... któż wie, co się stać jeszcze może...
Brühl przyskoczył od króla do generała.
— Na miłość bożą, nie malujcież nam tak czarno położenia! Za dni kilka połączymy się z generałem Bourem... Na to długiego czasu nie trzeba.
Rutowski ramionami ruszył.