— Glasau chybić nie może! — z gniewem w oczach i głosie odparła Brühlowa — niecierpliwisz mnie!
Dopiero ochłonąwszy, rzekła, rękę mu kładąc na ramieniu:
— Tak jest, Simonis, na tym obrzydliwym świecie możliwe wszystko; skryj się. Masz jakieś przeczucie. Ja straciłam wszelkie: gdy przeczuwam dobro, przychodzi zło, a gdy się zła spodziewam, ona jedno nie zawodzi. Tak, skryj się — dodała głosem drzącym — ja potrzebuję cię...
Głowę otuliwszy dłoniami, przeszła się kilka razy po pokoju milcząca i zamyślona. Widać było, że myśli o zemście, o sprawie królowej, o kraju, ustąpiła bliższej jakiejś o własnych osach.
Zwróciła się do Simonisa.
— Waćpan powinieneś stanowczo zerwać z baronówną — rzekła — ona go nie kocha, to są więzy. Ja tego nie chcę. Baronówna! — dadała — baronówna nie ma więcej nad kawałek ziemi w górach i pusty zamek. To wszystko niewiele warte Mół mąż wyrobi wam dar od króla znaczniejszy, ja potrafię mu uzyskać posadę. Ta wojna wiecznie trwać nie może; a jeśli Glasau... Ale nie chcę ani mówić o tem, ani rachować, Choćby Glasau chybił, są inne środki... Tak, tak — zawołała, coraz się rozgorączkowując — choćby się sto razy nie powiodło, choćby się wszyscy ulękli i cofnęli, ja nigdy! nigdy! Moja miłość i nienawiść nie kończą się, mogę usnąć, ale się budzę jutro rzeźwiejszą jeszcze, Chybabym umarła.
Przeszła się tak kilka razy po izbie i uspokoiła nareszcie; przystąpiła do Simonisa, zdejmując soliter z palca i, trzymając go w ręku, rzekła po cichu:
— Ten pierścień dawno miałam od króla, daję go wam na znak, że spełnię, com przyrzekła. Zerwij z baronówną, ja się dzielić z nikim nie mogę.
Simonis całował jej rękę blady, gdy generał i Pepita weszli i przerwali tę scenę. Brühlowa, zapewne chcąc ułatwić to zerwanie, którego się domagała, natychmiast wysunęła się z generałem do drugiego pokoju, oczyma nakazując Simonisowi, aby spełnił jej rozkaz.
Baronówna, wchodząc do pokoju, choć nie postrzegła może oddawania pierścienia, mogła się domyślić poufałego zbliżenia się z postawy hrabiny i pomieszania Simonisa, który zbyt spiesznie, spostrzegłszy ją, cofnął się. Nadto wiele wiedziała i słyszała z życia ówczesnego piękna Pepita, aby się jego tajemnic domyślić nie mogła; życie hrabiny było jej znane dobrze. Miłość własna ucierpiała może w pierwszej chwili, lecz po rozmyśle uspokoiła się łatwo. Chłodna więc i na pozór zupełnie
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.