Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

w więzieniu. Na oko Blind był chłop nieszpetny i silny, chociaż czerwonemi plamami okrytą miał twarz i nieco kulał. Ubiór zakrawał na pewną elegancję.
Zobaczywszy go, generał poszedł pannę Doris zamknąć w trzecim pokoju, a sam, wróciwszy, kazał mu czytać depesze. Szły one wprost do głównej kwatery w...
Blind, rzuciwszy okiem na ogromny arkusz, nawpół zapisany, pobladł i zachwiał się.
— Co ci jest? czytaj!
Zaczął w istocie czytać Blind, jąkając się, lecz ledwie pierwsze słowa wymówił, Wylich mu papier z rąk wyrwał i ręką gębę zatulił. Pokazał pięści krzyknął:
— Milczeć! — i wypchnął za drzwi.
Depesza była największej wagi i sekretna, nie godziło się, by na niej oko kancelisty spoczęło. Generał nierad był z siebie, iż dozwolił Blindowi pokosztować tego owocu zakazanego. Co najgorzej, że znając spryt tego wisusa, pewien był, iż, raz spojrzawszy na papier, cały już połknął i umiał go z końca w koniec na pamięć. Takie przynajmniej miał o Blindzie wyobrażenie.
Zamknąwszy drzwi, generał wziął się do papierów, czyta je drżący. W ostrych nader wyrazach skreślone było pismo Król wyrzucał w niem Wylichowi, iż ślepy, nieudolny zarozumiały, dozwolił pod swoim bokiem knuć spiski na życie króla, wysyłać szpiegów i morderców, korespondencje i pieniądze, że dopuścił na zamku w biały dzień konspirować żonie ministra, generałowi Spörken i królowej.
Cała ta sieć intryg, której o mało Fryderyk nie padł ofiarą, tylko jego własną przytomnością umysłu i bystrem spojrzeniem odkryta została. Niejaki Glasau, opiewała depesza, będący w służbie kamerdynera przy królu, przekupionym przez Brühlową, będący w stosunkach ze świeżo zbiegłym byłem sekretarzem gabinetowym, niejakim de Simonis, nasłanym także przez żonę ministra i zdradzającym tajemnice, jakie mu były powierzone, dał się pieniędzmi skłonić do podania jego królewskiej mości trucizny w czekoladzie. Król, gdy mu ją przyniesiono spojrzawszy przypadkiem na twarz Glasaua, spostrzegł na niej pomieszanie, bladość, coś podejrzanego. Zapytał go surowo, co mu jest; kamerdyner złożył to na niezdrowie. Czekoladę postawiono na stoliku. Fryderyk nie miał ochoty pić jej zaraz, czytał właśnie Plutarcha. Tymczasem Thisbe charcica skoczyła na stolik i łapczywie poczęła zajadać królewskie śniadanie. Gdy król się obejrzał, czekolady połowa już była wypitą, a suczynka prawie natychmiast poczęła skowyczeć, tarzać się, pienić i zdechła.