Przychwycono kamerdynera Glasaua a resztę napoju dano na próbę wiejskiemu psu który w kwadrans potem nie żył. Trucizna była więc dowiedzioną. Nakazano jaknajsurowszą tajemnicę, nie chciał bowiem król, ażeby wiadomość o tem stała się powszechną. Glasaua stawiono natychmiast, zapewniając mu życie, jeśliby wyznał wszystko. W ten sposób odkrytą została zdrada Simonisa, stosunki z Dreznem, papiery nawet, które wprawdzie imion osób zawierały, lecz stwierdzały zeznania Glasaua, i spisek uknuty w Dreznie, jeśli nie z wiedzą królowej, to nie bez milczącego jej pozwolenia.
Do opisu wypadku przyłączony był rozkaz najsurowszy wyprawienia natychmiast hrabiny Brühlowej do Warszawy, poszukiwania i uwięzienia Simonisa, najsurowszego nadzoru nad wszystkiemi, co do zamku uczęszczali i mieli z nim stosunki.
Generał Wylich utonął w mnóstwie szczegółów, spotniał, czytając, a co najgorzej czuł, iż winę swą miejscem okupi i że wkrótce przez kogo innego zastąpionym zostanie. Ażeby na straszniejszy jeszcze gniew króla nie zasłużyć, chwyciwszy się za głowę, jął się zaraz krzątać około czynnego wystąpienia. Ale od czego tu począć było?
Zadzwonił na Blinda.
Nadszedł żołnierz, oznajmując, iż go nie było, że przed chwilą wyszedł na miasto. Generał przeląkł się tego, domyślając, słusznie czy nie, że Blind rozgadać może przedwcześnie to, co było i powinno zostać tajemnicą.
Chwili czasu nie miał do stracenia. Ubrał się więc, przywołał adjutanta, wziął żołnierzy, a że mu najwięcej szło o Simonisa, pobiegł do jego mieszkania.
Tu dowiedział się, że od dni dziesięciu Szwajcar wyjechał. Posłano przetrząsnąć wszystkie domy, które szpiegi wskazać mogli, uganiano się do wieczora napróżno, nareszcie Wilich kazał zamek ostawić strażą i postanowił w nim robić poszukiwanie.
Wiedział bardzo dobrze, iż nawet za brak uszanowania dla królowej lub jej dzieci pewnie ukaranym nie będzie. Generał von Spörken wyszedł naprzeciw komendanta.
— Co się stało, panie generale? — zapytał.
— Nie wiecie jeszcze, no to się dowiecie — odpowiedział oburzony Wylich. — Niejaki de Simonis przechowuje się w zamku, były sekretarz króla, zdrajca, którego szubienica czeka, jeśli nie ćwiertowanie; albo mi go wydajcie, lub...
— Niema go tu, za to mogę zaręczyć — rzekł generał Spörken.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.