Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.

pomalutku Kondrata. Skorzystał on z zamętu, jaki w czasie przybycia Fryderyka panował, by się wyśliznąć z więzienia.
Nie tłómaczył się, jak tego dokazał, nie przyznawał, czy cegłę wyjął ze ściany; dosyć, że wolny, goły, mało odziany, o żebraczym chlebie, ciągnął się tak ku domowi, gdy go Masłowski poznał i na furgon wsadził. Karmiono go chętnie, bo służbie był użytecznym, a byli to jego dawni znajomi.
Jedna rzecz truła panu Ksaweremu powrót do domu: myśl o surowym ojcu, o panu stolniku, w razie gdyby odkrył, dowiedział się lub domyślił, że syn w Niemce się zakochał; tak było w istocie. Nie ulegało już najmniejszej wątpliwości, iż pan Masłowski głowę stracił, a było wielkie prawdopodobieństwo do tego, że baronówna serce mu oddała. Hrabina Brühlowa, któreji oczu przenikliwych ujść nie mógł stosunek tego rodzaju i która zwykła się go była domyślać nawet tam, gdzie nie był uśmiechała się z politowaniem. Próbowała nawet parę razy małą uczynić dewersję, bałamucąc potrosze Masłowskiego; lecz wprędce spostrzegła, że do galanterji tego rodzaju Polak nie był wcale zdatny...
Zakochany, zbyt się oddawał pani swych myśli, ażebu mu na epizody starczyło czasu. Simonis zaś, który był w łaskach pani, od ostatnich wypadków wiele w oczach jej utracił. Litowała się nad nim i znajdowała go zbyt mało rycerskim, nadto lękającym się dramatycznych scen itp. Tylko zasługa jego i poświęcenie ratowały od niełaski i zapomnienia. Simonis jechał z pewnością otrzymania posady sekretarza i dalszej świetnej krescytywy.
Najsmutniejszą ze wszystkich była baronówna, którą losy jej kraju obchodziły żywo. Przywiązaną była do królowej, litowała się nad jej losem, tęskno jej było zdala, próżno dowiadywać się tylko o tem, w czemby była uczestniczyć pragnęła. Przewidując klęski, chmurna, zmuszona, jechała za hrabiną, a jeżeli się kiedy uśmiechnęła Masłowskiemu, to na jedno mgnienie oka. Chmury wracały na czoło, łzy na powieki, tęsknota do serca.
Masłowski zadygotał, ona powtarzała ciągle:
— Powiedz, co się tam dzieje?
Pan Ksawery ledwie wysiadł, zaledwie się wyciągnął, gdy nadchodzący minister, zobaczywszy go zawołał do niego:
— Stolnik jest w Warszawie.
Chciał pytać Masłowski, gdzie go miał szukać, ale Brühl, któremu było pilno, wszedł do pokojów hrabiny. Złożywszy swe węzełki i zdawszy je służbie, pan Ksawery ani chwili się nie namyślał; trzeba mu było natychmiast pójść, paść do nóg ojcowskich; stolnik-by mu nie przebaczył opóźnienia.