Fryderyk w sile wieku wyszedł na tę wojnę, w której szło o życie, nie jego, ale Prus świeżo powstałych; wrócił do Berlina złamanym osiwiałym starcem, choć napół zwycięzcą. Los w tem miał udział znaczny, ale wielcy ludzie wszyscy jemu coś są winni, czasami więcej niż sobie.
Zaledwie pokój w Hubertsburgu został zawarty, August i Brühl natychmiast opuścili Warszawę, śpiesząc do Saksonji, na ruiny i zgliszcza. Ministrowi ulubionemu, który łask swojego pana nie utracił do końca, wynagrodził August starostwa Spiskiego i pałacu Fürstenbergów w Dreznie, nie licząc łask innych.
Hrabina Brühlowa nie doczekała wszakże ani powrotu ani końca wojny i zmarła 1762 roku w Warszawie. Brühl przeżył króla i do zgonu był tym wszechwładnym panem Saksonji i Polski, jakimeśmy go, mimo nieudolności jego widzieli. Słabość króla stanowiła siłę ministra.
Dnia 1 maja, po zawarciu traktatu, śpiewano po kościołach Te Deum. galerja została otwartą. W sierpniu powrócił Hasse z Włoch i w operze dano Siroe, na dzień imienia króla w roczniczę ustanowienia orderu Orła Białego. Opera, w której Fryderyk umieścił magazyn wojskowy, w mgnieniu oka odświeżona została. Po Siroe nastąpiła Królowa Amazonek Talestris, z muzyką i librettem napisanem przez synową króla.
W październiku, gdy się przygotowywano do nowego widowiska »Leucipdo« na dzień urodzenia Augusta, król, siedząc u stołu, wśród obiadu, pochylił się na krzesło i uderzony apopleksją, skonał.
Brühl przeżył go o kilka tygodni, jakby ich losy z sobą były związane; zachorował natychmiast po zgonie dobroczyńcy.
Kurfirst, który się z nim obchodził dosyć łagodnie, zażądał złożenia wszystkich orzędów; zostawiono mu jednak pensję znaczną...
Katolik w Polsce, ewangielik w Dreznie, na łożu śmierci Brühl wrócił do wiary, w której się urodził. Nałożono sekwestr na majątki, który w r. 1772 został zniesiony, i prawie cały przeszedł na dzieci Brühla. Oprócz innych po nim pozostałości, dlaczegobyśmy zapomnieć mieli o książce od nabożeństwa! Wyszła ona w tych czasach, gdy minister był jeszcze w najświetniejszem położeniu i gdy jej nie na pociechę w utrapieniach, ale dla ludzi potrzebował, którym się pragnął okazać natchnionym, uniesionym czystą miłością bożą. Odgrywanie tej roli religijnego człowieka należało do całości sztuki, którą z takim talentem doprowadził aż do spełnienia ostatniej, czarnej zasłony. Mors ultima linea rerum.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.