Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

W mieście ten wyjazd Żółkiewskiego i na zamku uczynił wrażenie niemałe, ale trudno było powiedzieć na czyją stronę przeważało ono.
Ci, co z Zamojskim trzymali, nie byli radzi przebiegowi sprawy na sejmie i hałaśliwemu występowaniu Górki z Czarnkowskim, ale też Zborowscy skarżyli się, że nie dopięli czego chcieli i widzieli, że im teraz z każdym dniem ubywało towarzyszów. Wielu spokojniejszych ludzi, nie mogąc się doprosić pomiarkowania, stawało na stronie.
Ani za, ani przeciwko.
Czarnkowski tylko z cesarskimi partyzantami krzyczeli i miotali się jak przedtem, pewni że poparci zostaną czynnie, a domagając się posiłków.
Gdy Bajbuza do miasta nazad wjechał, znalazł je już uspokojonem nieco, przynajmniej napozór. Na drodze nikt mu nie zastąpił i bezpiecznie dostał się do dworku, gdzie zaledwie wszedłszy, musiał się w łóżko położyć.
Z zamku przysłano od królowej natychmiast dowiedzieć się o rotmistrza, bo go z okien widziano, tam i nazad z oddziałem ciągnącego, a papiezki poseł Annibal z Kapui z wieży od P. Maryi, cały przebieg tego wypadku naocznie oglądał.
Szczypior dworzaninowi królowej dał wiedzieć, że Bajbuza ranny i o lekarza prosił. Nie upły-