Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

ciwko całemu duchowieństwu sam jeden się okazać miększym, wyruszył więc z innymi.
Tu dopiero przerazili się wszyscy. Cały trud sejmowy szedł w niwecz, bez senatorów duchownych uchwały mogły być uznane za nieważne; sromano się takiego rozdwojenia, wyprawiono pogoń nie już za Solikowskim, na którymby nic nie wymożono, ale za słabszym Goślickim.
A i ten ledwie nieledwie się dał uprosić; zawrócił do Warszawy i akt konwokacyi podpisał z restrykcyą. Dla pokoju!
Zaszkodziło to Goślickiemu, bo go poseł rzymski zaskarżył do Stolicy apostolskiej, jako powolnego dla dyssydentów.
Stało się to już pierwszych dni Marca.
Mogło się zdawać, że elekcya wśród tak burzliwego stanu kraju wprędce naznaczoną zostanie, aby wynijść z niepewności, ale podobno wszystkie stronnictwa zwłokę wolały.
Buccelli z zamku też przyniósł od królowej wiadomość, że i ona była rada przeciągniętej do ostatnich dni Czerwca elekcyi, aby mieć czas króla Jana III przekonać, iż się o tron polski dla syna czynniej starać był powinien.
Cesarscy mieli nadzieję siły zebrać. Zamojski się ich spodziewał z Węgier. Tymczasem zaś Górka z prymasem pochlebiali sobie, że zmuszą hetmana do zgody, a potem go na cesarską stronę zjednają.