Natychmiast po podpisaniu aktu, co żyło się z Warszawy wynosić poczęło, a byłby i Bajbuza pewnie wolał leżeć w Nadstyrzu niż tu, ale rana o podróży myśleć nie dozwalała.
Ludzi jednak tymczasowo musiano nie rozpuszczając po wsiach rozłożyć. Szczypior wierny pozostał z przyjacielem.
On, doktor Buccella i kilku dworzan królowej stanowili teraz kółko, otaczające Bajbuzę, który do zdrowia wzdychał jak do swobody, gdyż rana go w istocie niewolnikiem czyniła.
Życie, do jakiego był zmuszony, chociaż wśród poczciwych i przyjaźnych ludzi, nie odpowiadało ani usposobieniu, ni nawyknieniom rotmistrza.
Na wojnie był on żołnierzem dzielnym i starczyło mu rycerskie zajęcie na życie; bezczynny potrzebował myśleć, czytać i na duchu pracować, czego teraz nie mógł czynić, bo mu na godzinę nie dawano w samotności pozostać.
Ludzie według własnego pojęcia wyobrażali sobie, że pozostawiony sam sobie, nudzić się będzie. Zabawiano go więc na gwałt, a zabawianie musiał przyjmować z wdzięcznością.
Z jednym Szczypiorem się mógł nie zmuszać, i gdy się wyczerpała rozmowa czcza, odprawiał go, rozkazując sobie podać książkę.
Ale Buccella, który sam dużo pisał, dla chorego zajęcie umysłowe znajdował niewłaściwem.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.