ciężnych, ztąd kłótnie, spory, wrzawy i tumulty nieustanne.
Dyssydencki żołdak, któremu się zdawało, że wyzwoliwszy się z religijnych praw, powinien był okazywać jak się czuł swobodnym, dokazywał i szalał. Górce, który sam gwałtownym był, a zuchwalstwo za męztwo brał, wydawało się to wszystko pożądanem.
Prorokowano pewne zwycięztwo dwa razy silniejszej, bo do dziesięciu tysięcy liczącej gromadzie rakuszan.
Na pierwsze posiedzenie hetman już był gotów, ale go przyjaciele otoczyli i nie dopuścili gardła ważyć.
Szczypior, który się wszędzie umiał wcisnąć, był niepozorny, a mimo prostoduszności swej, lisem się w potrzebie podszywał, wypadkiem dostał języka, iż na radzie u Zborowszczyków stanęło, gdyby się hetman sam, bezbronny z kilku tylko przyjaciołmi do szopy udał, napaść go na drodze i zamordować.
Bajbuza z tem poszedł zawczasu do pana wojewody ruskiego, a ten oznajmił hetmanowi. Dulski radził z pocztem i zbrojno ruszyć, ale toby było za pogwałcenie praw, za nowe zuchwalstwo okrzyczanem.
Po długich naradach, nie pozostało nic nadto, by hetman się jeszcze od pierwszych posiedzeń wstrzymał i dał wyburzyć namiętnościom.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.