Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

Zasadzka, o której się przekonano, iż w istocie uczynioną była, spełzła na niczem.
Tymczasem wybuchnęli zaraz na posiedzeniu Zborowscy wszyscy, domagając się, aby hetman, który tyle ludu zbrojnego przywiódł z sobą, ustąpił precz. Nie chcieli pod mieczem jego i grozą do obrad przystępować.
Z obu stron posypały się też same żądania i zarzuty. Hetman gotów był wojsko oddalić, ale się domagał, aby Górka i Zborowscy swoje też precz odprawili.
Tłumaczył się Zamojski, że sił nie dla przemocy, ale dla bezpieczeństwa potrzebował, a chociaż warunków zgody sobie przedłożonych nie przyjął, pokoju zamącić nie myśli i uczciwemu pojednaniu nie jest przeciwnym.
Ponieważ do niczego przystąpić nie było można wprzódy ażby się jakiś modus vivendi obmyślił pomiędzy przeciwnemi obozy, nastręczyli się pośrednicy do układania warunków.
A że spokojny hetman, dosyć łagodnie postępował i na niektóre z nich przystać był gotów, Górka z Czarnkowskim, Szafrańcowi i Firlejowi, wybranym za pośredników, wprost oświadczyli, że żadnych ustępstw nie uczynią.
Buta ich urosła właśnie tem, że przez arcybiskupa neapolitańskiego, w największej tajemnicy od cesarza odebrali zapewnienie rychłego poparcia.