Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

jane żołnierstwo, bezkarnością ubezpieczone, szło pod wały hetmańskie jak na łowy.
A gdy potem wieczorami przy stołach Górki opowiadano, co dokazywali niemcy i szlązacy, radość panowała nadzwyczajna.
Szczypior znowu dnia jednego dał wiedzieć o zasadzce, a chociaż się raz jego przestroga sprawdziła, lekceważono ją. Zamojski w biały dzień się czuł bezpiecznym.
Na samym wstępie pod szopę, z towarzyszących mu Wacław Wąsowicz postrzegł wymierzoną ku Zamojskiemu rusznicę i gwałtownie go popchnął, gdy w tejże chwili kula mu piersi przeszyła i padł u nóg hetmana.
Pijany Zborowszczyk, któremu w rękach rusznica dymiła jeszcze, ani nawet myślał uchodzić, tak był pewien, że mu się nic nie stanie; żałował tylko, iż samego Zamojskiego nie trafił.
Rozruch się wszczął wielki i wchodzących Zborowszczyków krzykami zaczęto smagać. Sprawaby może przybrała rozmiary większe, gdyby sam hetman nie zażądał, aby ją pokryto milczeniem.
— Wstyd nam uczyni to w obliczu obcych narodów.
Zaledwie się to stało, drugiego dnia strzelono z niewiadomej przyczyny do kanonika inowrocławskiego, stojącego przy biskupie swym, i nie było wątpliwości, że go kula dyssydenta położyła.