Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.






VI.


Na zamku, dokąd z różnych stron częstokroć bałamutne dochodziły wieści o tem co się działo na Woli, w szopie i obozach Zamojskiego a Górki, królowa, po niewieściemu sądząc, a tego co wrzawliwszem było lękając się, trwożyła i płakała. Uspokajano ją napróżno, traciła chwilami nadzieję.
W istocie w mieście, jak to zwykle bywa, sądzono z wrzasku o powodzeniu, a że Zborowscy strzelali, zabijali, krzyczeli, Zamojski zaś siedział cicho, cierpiał, patrzał i dał się im tak pokazać całemu światu, że się ich nawet przyjaciele ulękli — królowa sądziła już, że sprawa jej jest przegraną, ciągły więc tu niepokój panował a strachy. Ci, co królowej sprzyjali, a lękali się rakuszan, przesadzoną trwogą swoją nie dawali jej pokoju.
Patrząc na to księżna, która miała lepsze