padała ochota od mięszania się do tego bezładnego ruchu.
Jednego dnia stary arcykapłan był z Górką i Zborowskimi, nazajutrz przechodził do hetmana. Spytek od hetmana przerzucał się do obozu Górków. Rzymski poseł popierał dyssydentów…
Od każdego można się było spodziewać zdrady.
W samym hetmanie, którego znakomitego charakteru Bajbuza nie mógł zaprzeczyć, chwilami grała duma ogromna i chęć panowania… Pomiędzy wodzami stronnictw najmniejsze powodzenie budziło zazdrość.
W ostatnich dniach Bajbuza dowiedział się poufnie, iż dotąd wiernie trzymający stronę hetmana marszałek Opaliński, przestraszony tem, że Zamojski znowu może i za tego panowania opanować umysł młodego króla, zaczynał w wielkiej tajemnicy zbliżać się do rakuszan i Górki.
Codzienne te doświadczenia, nieustanne zmiany, które niezawsze szlachetności charakterów dowodziły, zraziły rotmistrza.
Odpadła go ochota od poświęceń i pracy… nie wiedział, w którą iść miał stronę. Chorągwią dla niego dotąd był hetman, zaczynał nawet o nim wątpić.
Potrzeba było jednak dotrwać na stanowisku do końca, choćby przez ciekawość, jak się miał ten zamęt tak długo przeciągający ukończyć. Nie uszło przyjaciołom i towarzyszom broni rotmistrza
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.