Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

jennemu, chciał z tego dla rzeczypospolitej wyciągnąć korzyści. Mówiono, że król nierównie się powolniejszym gotów był okazać.
Już naówczas przewidywano, że nieprzyjaciel i przeciwnik Zygmunta, dom rakuzki, wkrótce zapewne stanie się jego sprzymierzeńcem.
Nie spuszczano z oka w Wiedniu nigdy raz usnutego planu, któremu owo sławne Tu Felix Austria — nube, służyło za podstawę. Małżeństwa mogły drogę utorować do spadku.
Szlachta co się tak opierała zażarcie rakuzkiemu panowaniu, widziała się zawiedzioną i oszukaną, bo już, już, o małżeństwie przebąkiwano. Nie wiedziano tylko, czy sam król miał jaką arcyksiężniczkę poślubić, czy siostrę za arcyksiążęcia wydać.
Ale siostry tej obawiali się wszyscy, nikt jej nie chciał.
Ze zgrozą szeptano, że chodziła do zboru, a cała zręczność i umiejętność nawracania, którą słynęli Jezuici, o jej twardy upor niewieści się rozbiła.
W tej chwili przełomu właśnie się miała szala na stronę katolicyzmu przechylić. Dyssydenci ruszali się jeszcze i dawali znaki życia, ale siły tracili co chwila. W tych rodzinach, w których mieli najdzielniejszych obrońców i opiekunów, synowie najgorliwszych protestentów wykupywali i palili wydane przez ojców dzieła. Ko-