Szczypior i Rożek znaleźli się na ganku, aby przyjąć przybywającego rotmistrza, ale mu zaraz z twarzy wyczytali, że pociechy z sobą nie przywoził żadnej. Wrócił, jeżeli być mogło, smutniejszy i niespokojniejszy niż był przed podróżą. W Nadstyrzu zaraz ożyło wszystko, bo bez niego dziwna tu panowała martwota i cisza; a jedną z przyczyn jej była nieobecność płci pięknej, na którą szczególniej Rożek i Przygodzki utyskiwali. Płeć tę reprezentowała sama jedna staruszeczka pewnie osiemdziesiątletnia, która jednak o wieku swym dokładnych nie miała wiadomości. Zwała się ona Leszczakowską, była od pół wieku już wdową i wychowywała rotmistrza, który ją jak matkę kochał i szanował. Leszczakowska, powiernica wszystkich jego myśli, utrapień, trosk, nie wychodziła już prawie ze swoich izdebek,