Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

chciał dawać… korony ze skarbca bez podskarbiego wzięto, ale z jego przyzwoleniem.
Zaraz potem królowa wdowa zachorowała, jak powiadano zgryziona tem, że z siostrzenicą szwedzką jadąc, nasłuchała się od niej różnych przeciwko obrzędom katolickim przekąsów. Na uczcie też wielkiej po koronacyi, nie była królowa wdowa.
Widowiska na zamku w istocie, jak opowiadał Szczypior, bardzo przypominały z wesela Zamojskiego pamiętne jeszcze, jako obłoki Wolskiego, żółw Myszkowskiego, Akteon przez psy pożarty, Neptun w wozie przez delfiny ciągnionym, Orfeusz zstępujący do piekieł, Wisła z wodnemi nymfami i t. p.
Stanisław Miński wojewoda łęczycki, który niedawno był żonę utracił, reprezentował Orfeusza do piekieł zstępującego za Eurydyką. Wprawdzie mówiono, iż tu jak na onem weselu hetmana, obłoki się nie zapaliły, ale też ochoty i wesela czuć nie było.
Na drugi dzień, w niedzielę, popisywało się rycerstwo w turniejach, które igrzyskami były tylko dla oka, a nikomu się nic nie stało, bo nawet z konia się nikt nie zwalił. Znowu potem kunszta wyprawiano różne, puszczano ognie sztuczne, okazywano tryumf Perseusza, wieśniaka reprezentował Stanisław Stadnicki, a Piotr My-