mógł. Opisywać im musiał wszystko począwszy od stroju króla i królowej, aż do łuków i bram krakowskich, ich przystrojenia, napisów, allegoryi, komedyj, na które patrzał, i wreście odprawy posłów i wrażenia jakie ona uczyniła. Powtórzył im co już naówczas z ust do ust chodziło, a co później stary prymas Karnkowski niezgrabnie w mowie swej przytoczył, że Zygmunt może dlatego panować w Polsce nie umiał, bo się na ojca zapatrywał, który nad chłopami królował, gdy tu rycerstwu przewodniczyć przychodziło.
Znaczyło to, iż tam w Szwecyi, władza niczem ograniczoną nie była, tu zaś z prawami stanu i starodawnemi przywilejami liczyć się należało.
Z jednej tedy strony król sobie poczynał do syć śmiało, z drugiej szlachta butnie, a Zamojskiemu przypisywano, że ją do tego ośmielał i pobudzał.
Szczypior o tem wszystkiem z prostotą sobie właściwą opowiadał, powtarzając słowo w słowo co słyszał, nic prawie nie dodając z siebie, nie roznamiętniając się, ani za, ani przeciw. Szanował on wielce Zamojskiego, ale i królewski majestat czynił na nim wrażanie, a potęga rakuzkiego domu z nim połączona, przyczyniła się do powiększenia jego blasku. Walka między tronem a narodem dla Szczypiora nie wydawała się tak groźną, ani tyle znaczącą, co poważnie i surowo wszystko biorącemu Bajbuzie.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/075
Ta strona została uwierzytelniona.