a z nim razem już leżał pod Linkowem, naprzeciw nawale tureckiej bardzo stosunkowo szczupłą mającym siłę.
Pisać naówczas dziennika ani chciał, ani mógł Bajbuza, czynnym będąc dniem i nocą na strażach.
Z Zamojskim razem, zuchwale dosyć wkraczającym na Wołoszczyznę, był rotmistrz nasz, gdy Wołochy po ujściu Roznana i Michała wojewody przybyli poddając się Polsce i hospodarowi, jakiego im rzeczpospolita wyznaczy; był potem w obozie nad Prutem i towarzyszył mu w potajemnej do Jass wycieczce, dla obejrzenia zamku.
Rotmistrzowi czasu snadź nie stawało na zapisywanie nawet miejsc w pochodach przebywanych, a notatki pozostały tak luźne, iż z nich tylko o pracowitości jego powziąć można wyobrażenie. Zawsze bowiem prawie w najniebezpieczniejsze się wpraszał stanowisko, najpilniej czuwać musiał i osobą swą nieustannie służył hetmanowi, dla którego nadzwyczajną cześć wyrażał.
Śmiałe zajęcie Wołoszczyzny, bez upoważnienia a nawet wiadomości króla, że naganionem być musiało przez nieprzyjaciół, przewidywał to Zamojski i tylko szczęśliwy obrót okoliczności mógł go uniewinnić. Rotmistrz wszakże zapisywał ciągle wielką radość swą z tego, iż śmiało
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.