Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

a zuchwale hetman kroczył, odpowiedzialność biorąc na się, gdy konieczność wymagała.
Ze spotkania z tatarami nad Prutem Bajbuza zapisał tylko poniesioną w niebacznych ludziach swych stratę i niektóre szczegóły o szczęśliwych potem z nieprzyjacielem układach, gdy siły jego przewyższały o wiele te, któremi Zamojski rozporządzał. Nigdzie się lepiej nie sprawdziło jak tu owo starożytne aksioma, że audaces fortuna iuvat.
Nawet podarków wielkich chciwym zawsze tatarom nie potrzebował dawać Zamojski, jedną suknią ze złotogłowu i jedną czaszą pozłocistą zbywszy dwu starszych. Bajbuzę, jak pisze, chciał hetman razem z Potockim i Chańskim tymczasowo na Wołoszczyźnie zostawić, ale rotmistrz się wyprosił, przenosząc czynniejsze życie nad załogę w obcym kraju. Nie przewidywał, jak pisze, że wkrótce tu do rozprawy przyjdzie, z której polskie rycerstwo chlubnie się wywiąże. Szczypior zaś pono najwięcej żałował, iż w znacznym łupie, jaki podówczas na Roznanie zdrajcy zabrano, nie miał żadnego udziału.
Zapisał w dzienniku Bajbuza głośne naówczas zarzuty czynione Zamojskiemu o nadużycie władzy hetmańskiej, niechęć i zazdrość dworu, gdy zwycięztwa usprawiedliwiły hetmana, i radość swą z tego, iż ulubiony mu a coraz w oczach