Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

poduczyć i kilka pań i panien polskich do siebie wzięła. Niemniej dwór to był zawsze więcej cudzoziemski niż polski, chociaż ani królowej, ani królowi nic zresztą zarzucić nie było można, oprócz dumy, nieprzystępności i zamykania się w ciasnem kółku ulubieńców.
Panował tu zawsze O. Bernard przewodnik sumienia królewskiego, a obok niego stali Bobola, Wolski, ks. Tarnowski i szczupłe dosyć kółko.
Zrażony przeciw polakom, którzy mu w pierwszych latach po przybyciu wiele przykrości wyrządzili, Zygmunt szukał rozrywek różnych, do których mało towarzystwa potrzebował.
Wiadomo też było powszechnie, że muzyka, pobożne ćwiczenia i czytania, zabawki złotnicze i malarskie króla rozrywały. Na koniu jeździł niewiele i myśliwstwem, tak przeszłym królom upodobanem, mało się zajmował. Wyciągano czasem na łowy, na które jeździł więcej dlatego, iż mu wypadało się na nich pokazać, niż z zamiłowania.
Z listów swych powtórzyła Spytkowa Bajbuzie, jakie krzyki powstały na dworze przeciw samowoli Zamojskiego, który nietylko króla, ale ani sejmu, ani rady nie pytał, gdy na Wołoszczyznę wtargnął. Szczęściem powodzenie usta potem nieprzyjaciołom zamknęło.
Nie śmiał Bajbuza pytać jejmości o własne jej położenie, lecz gdy się Szczypior nieco odda-