król a hetman patrzyli na się okiem nieufnem — pierwszy zazdroszcząc sławy i potęgi, drugi lękając się i nie pokładając ufności w panu. Raz rzucone podejrzenie o frymarki, a zbliżenie się potem do rakuzkiego dworu, w oczach narodu królowi szkodziło i serca mu odbierało. Czując że miłości pozyskać nie może, król też kochać nie umiał. Wiedział dobrze Zamojski, iż są niezatarte wspomnienia, których okupić trudno. Pierwsze kroki zwichnęły całe owo panowanie“.
O zwycięztwach Zamojskiego w Inflantach nie zapisano też nic prawie, tak że niepewną jest rzeczą, czy rotmistrz w nich uczestniczył, ale z wierności jego dla hetmana wnosząc, domyślać się godzi, iż mu towarzyszyć musiał.
Na dworze tryumfy te zamiast wdzięczności, zazdrość i coraz żywszą niechęć obudzały.
Przyszło do tego, iż śmiano posądzać Zamojskiego o podbudzanie tych buntów, które uśmierzał. Król się nie taił z odrazą swą, ze wstrętem nietylko dla hetmana, ale dla tych wszystkich, którzy z nim trzymali, przy nim stali, albo nawet tylko jego czyny wynosili.
Każda wygrana bitwa zdawała mu się przysparzać na dworze wrogów. A że usłużni o tem donosili hetmanowi, zniechęcony nareście i znużony, zdał dowództwo i już chory powrócił do Zamościa.
Nie wiek podeszły, bo nad lat sześćdziesiąt
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.