Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.






VIII.


Z wyjazdem do domu ociągał się Bajbuza, chociaż miał już i miasta i wrzawy i niepokoju, w którym żył, dosyć. Szczypior, który go znał, widział i czuł, że w nim wewnątrz, jak on się wyrażał poprostu, „robiło“.
A że w takich razach najlepiej go było samemu sobie zostawić i czekać, aż się coś urobi, nie nalegał ani na wyjazd, ani na żadne stanowcze postanowienie. Słuchał go przy misce i kubku roztrząsającego, czy lepiej było iść do Inflant z Chodkiewiczem, czy wracać do Nadstyrza i czekać, ażby hetman pozdrowiał a zawezwał go do siebie, bo nie wątpił, że Zamojski jeszcze w pole wyciągnie.
Kusiła go mocno walka z Sudermańskim, której już raz zakosztował.
— Tambyśmy my, mój Szczypiorze, zdali