Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.






II.



Jeszcze w kole mruczano, a następni mowcy układali się, kto po Radziwille wystąpi, bo ten pierwszy głos niemałą był trudnością, gdy hetman obejrzał się na swoich przyjaciół, ruszyli się wszyscy i w milczeniu, które więcej mówiło nad wszelką protestacyę, z powagą wychodzić poczęli.
W najdalszych szeregach przykład hetmana znajdował naśladowców. Zebrzydowski stał patrząc na to drżący, on i Radziwiłł mierzyli się oczyma. Niemożna było odgadnąć, czy rzecz była umówioną między nimi, czy książe dał się unieść niewczesnemu zapałowi, sądząc że za sobą pociągnie.
Tymczasem porażka była widoczną, a Żółkiewskiemu ją zawdzięczał Radziwiłł.
Wojewoda wysunął się naprzeciwko wycho-