Ta strona została uwierzytelniona.
Nienawykłym był król Zygmunt do zbyt serdecznego od tłumów przyjęcia, do okrzyków i objawów miłości.
Spotykały go one bardzo rzadko, a i te mogły mu się nieszczeremi wydawać, bo usłużni ludzie przynosili wszystko, co przeciwko niemu wymyślano.
Żadna z tych obelg, któremi rokoszanie szafowali, nie pozostała dla niego tajemnicą. Powtarzano je, aby w nim niechęć obudzić tem większą ku nim.
Może po raz pierwszy za tego panowania wjazd do Krakowa mógł serce jego poruszyć. Wyszło mieszczaństwo, wyjechali senatorowie, wysypało się ludu mnóstwo, a król we zbroi, na koniu, otoczony rycerstwem, obudził zapał.
Okrzyki żywe towarzyszyły mu.