Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/063

Ta strona została uwierzytelniona.

pominał o to, ażeby zuchwalstwem nie doprowadzono do ostateczności.
Gdy tu ważyły się zdania i przepowiednie, tymczasem rokosz się wysilał na to, aby okazać groźnym.
Miał zjazd lubelski prawo zwoływania rokoszu? — o to nie pytał nikt, ale po całym kraju szło, iż pod utratą czci i majątku wszyscy się stawić pod Sandomierz byli powinni.
Szlachty wiele ulękło się. Ci, co nie chcieli rokoszu, jechali z obawy, aby górę wziąwszy, nie mścił się na obojętnych.
Herburt wołał głośno, że neutralistowie gorsi są od jawnych nieprzyjaciół. Radzi więc nieradzi ściągali się pod Sandomierz.
W odpowiedzi na ten wjazd królewski do Krakowa, który był okazem niemałej siły stojącej przy Zygmuncie, pod Sandomierz prowadził sam Zebrzydowski osiem chorągwi piechoty, a sześć jazdy; książe Ostrogski kasztelan krakowski jedenaście chorągwi piechoty, szesnaście usarskich i działa polowe; Ligęza kasztelan czechowski w czterysta pieszych, półtorasta usarzów, sto kozaków, wiódł także działa z sobą. Stadnicki miał sześć chorągwi węgrów, osiem chorągwi usarzów, jedną kozacką, a dziesięć piechoty z nowemi długiemi muszkietami.
Pola pod Sandomierzem zaległy ufce, jakich nigdy przeciwko nieprzyjacielowi tak nagroma-