Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/067

Ta strona została uwierzytelniona.

drugi taki zjazd do Wiślicy, tak że szlachty dużo zamiast pod Sandomierz ściągnęło się tutaj. Tu umysły były spokojniejsze, ale i na warchołach nie zbywało, bo ich Zebrzydowski nadsyłał.
Tak samo jak w Sandomierzu rokoszowi wojsko pościągane zewsząd dodawało powagi, do Wiślicy też posłano, naprzód hetmana z kwarcianemi w jedenaście tysięcy ludzi i dwadzieścia cztery działa, a obok niego stanęli wierni królowi Potoccy, Jan starosta kamieniecki, Jakób i Stefan, którzy wszyscy kopijników samych prowadzili jak Bajbuza, tylko na setnie ich liczyli.
Niespodzianie więc dano znać zwieczora rotmistrzowi, a nazajutrz rano już ciągnąć było potrzeba.
To go jednak najmniej obeszło, więcej daleko, iż mu się zdawało niekoniecznie dostojeństwu króla odpowiadającem, takich środków się chwytać jak Zebrzydowski, a poniekąd go naśladować.
Zamruczał pod nosem, że mu się to niedobrem widziało, ale Szczypiorowi rzekł.
— My tu nie panowie rada ale żołnierze, więc na posterunek.
Ten dla kopijników na pagóreczku wśród błota i moczaru znalazł się pod Wiślicą, bo kwarciani i Potockich pułki colepsze miejsca sobie zabrali.
I tu więc szlachta poczynała się zjeżdżać, ale