Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.



IV.



Pogodnym, prześlicznym rankiem jesieni, na równinach pod Wiślicą Żółkiewski stanął z całą swą siłą na popis przed królem i w pochód przeciwko rebelizantom. Kilkanaście tysięcy jazdy dobornej, pancernych, usarzów, kopijników, kilka tysięcy piechoty, kilkanaście dział składały wojsko to całe, niewielkie liczbą, ale nadzwyczaj świetne, w karności utrzymane, a strojne i zbrojne z przepychem, na który każda chorągiew się wysadzała, każdy pojedynczy żołnierz zmagał i łożył ostatki.
Przepyszne siodła blachami obijane srebrnemi i złocistemi, okrycia na konie szyte, rzędy świecące od drogich kamieni, czuby kosztowne na łbach rumaków, skrzydła usarzy, kopie złocone i malowane z proporcami długo rozwiniętemi, zbroje szmelcowane i złocone rycerstwa, lampar-