bo tu na niego patrzano krzywo, z listem tylko wysłał dworzanina.
Donosił w nim, że rokoszanie gotowi byli o warunki się układać i godzili na zjazd w Iwaniskach lub Osieku, na któryby z obu stron zjechało po czterech senatorów i tyluż ze stanu rycerskiego, z niewiększym pocztem nad dwóchset ludzi.
Przez ten czas gdy się umawiać miano, wojska z obu stron poza sobą swobodnie na picowanie, to jest po żywność wyjeżdżać miały.
Ale królowi Osiek był już pod bokiem i stanowniczowie wyprawieni, zażądał, aby naznaczono w to miejsce Koprzywnicę. Żądano glejtów, król nie widział ich potrzeby.
Powolność ta Zygmunta, czy jakieś nowe rachuby kazały naprzód Zebrzydowskiemu zwlec układy, a nazajutrz uznano w propozycyach króla obrazę majestatu rokoszowego!
A zatem nie było ze wszystkiego nic.
Wojsko dochodziło do Osieka, gdy krzątający się bardzo Ostrogski dał znać królowi, że rokosz do niego wysyła Pękosławskiego, Lubomirskiego i Jasickiego. Tymczasem wbrew temu oznajmieniu, Bajbuza wyprawiony na podjazd przez Żółkiewskiego nadbiegł z wiadomością, że rokoszanie precz z pod Sandomierza wyciągają i na wszystkie strony gońców wyprawiają o posiłki.
Żółkiewski rotmistrza jak stał zabłoconego
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.